Pluskwy w warszawskim metrze?
Skandaliczne nagranie pasażerki. "W życiu nie pojadę metrem"
Nie tak dawno Metro Warszawskie chwaliło się, że każdego roku dwukrotnie dokładnie myje wagony oraz dezynfekuje wnętrze pociągów. Niestety, jednej z pasażerek podziemnej kolejki udało się stworzyć nagranie sugerujące, że porządki dwa razy do roku to zdecydowanie za rzadko.
Nagranie pokazujące, jak po siedzeniach w jednym z wagonów metra swobodnie przemieszczają się bliżej nieokreślone insekty pojawiło się w mediach społecznościowych, a dokładniej w facebook-owej grupie Obywatele Ursynowa. Autorką nagrania jest pani Agata, która ostrzegając mieszkańców jednocześnie pyta: - Nie wiem co to: mrówki, pluskwy, czy inne gady? Czy ktoś się orientuje, czy są jakieś wymogi i terminy odnośnie dezynfekcji siedzeń w metrze?
Internauci z przerażeniem komentowali powyższy film, a inni – nauczeni doświadczeniem – pisali, że w środkach transportu publicznego w ogóle nie korzystają już z siedzeń. "Sprawę można zgłosić do sanepidu", "Stawiam na wesz. Ostatnio byłam współpasażerem w jednym wagonie z panem, który przy wszystkich wyciągał sobie takie zwierzątka z głowy", "W życiu nie pojadę więcej metrem..." - piszą inni mieszkańcy Ursynowa.
źródło: 27.03.2019 http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/pluskwy-w-warszawskim-metrze-skandaliczne-nagranie,5053777,artgal,t,id,tm.html
Niestety nie możemy dołączyć fotografii zamieszczonych w artykule ze względu na ich słabą jakość, jednakże możemy sobie wyobrazić co pasażerka czuła w momencie gdy zauważyła problem biegających insektów po tapicerowanych siedzeniach w pociągu. Myslę że ona sama po przyjściu do domu odpowiednio zajęłą się swoim ubraniem by nie zawlec problemu do siebie. Jednakże co z innymi pasażerami podróżującymi w tamtym czasie? Myslę że nie mieli tej świadomości, i pojedyncze insekty mogli dalej roznosić. Tak właśnie bez naszej wiedzy przyczyniamy się do dalszego ich rozprzestrzeniania.
PLUSKWY W POCIĄGACH
Jak zachować się po powrocie do domu z podróży by uniknąć przeniesienia pluskiew?
Nasze obawy dotyczące zbliżającej się epidemii związanej z obecnością pluskiew domowych mają coraz to więcej potwierdzeń w newsach docierających z różnych mediów.
Już 3 lata temu zauważyliśmy wyraźny wzrost występowania tych szkodników.
Trend ten cały czas przybierał na sile. NIedawno przyspieszył...
Oto wiadomość z dnia 22.10.2015r zamieszczona na portalu trójmiasto.pl z relacją czytelnika Pana Grzegorza:
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Pluskwy-w-pociagach-nie-daja-za-wygrana-n95618.html#
"Przedstawiciele PKP Intercity zapewniają, że dezynsekcje wagonów, mające zapobiegać obecności w nich owadów pasożytniczych są prowadzone regularnie. Do pogryzień wciąż jednak dochodzi, czego dowodem jest przypadek pana Grzegorza, podróżującego pociągiem TLK do Gdyni. Oto jego relacja: Chciałbym opisać pewna niemiłą "przygodę", którą przeżyłem. W roli głównej: ja, pociąg PKP oraz... pluskwy. Wiem, że tego typu historie nie są nowością - kilkakrotnie czytałem o nich także na portalu, jednak uważam, że każda z nich powinna być nagłaśniana. Inaczej w pociągach PKP nigdy nic się nie zmieni. We wtorkowy wieczór podróżowałem pociągiem TLK 35102 Stoczniowiec z Torunia do Gdyni. Wracałem z pracy, wykupiłem miejsce nr 95 w wagonie nr 10. Cena biletu: 49,90 zł. W pociągu nie było wielu pasażerów - z Torunia w przedziale podróżowaliśmy w czwórkę, potem w dwójkę. Początkowo nic nie wzbudziło moich podejrzeń - przedział nie wyglądał może szczególnie okazale, ale wydawało się, że jest czysto i schludnie. Ot - przeciętny standard PKP TLK. Usiadłem przy oknie. Nie spałem, czytałem książkę.
Pod koniec podróży zorientowałem się, że zostałem dotkliwie pogryziony przez nieznane insekty. Na początku wydawało mi się, że to komary. Po powrocie do domu i dokładniejszych oględzinach okazało się, że zdecydowanie nie były to komary. Podejrzewam raczej pluskwy. Ukąszenia są rozległe i bolesne, znajdują się na szyi, na plecach, na brzuchu i podbrzuszu oraz na rękach. Wystąpił też odczyn alergiczny. Oczywiście w domu zdezynfekowałem ubrania oraz bagaże (szczegółowego opisu oszczędzę - przede mną robili to już inni), udałem się do apteki gdzie kupiłem zestaw leków łagodzących ukąszenia. To, co mi się przytrafiło uważam za absolutny skandal. Wydaje mi się, że niemałe środki przeznaczone w ostatnim czasie na kampanie promocyjne - (vide telewizyjna kampania "Nie wszystkie pociągi to PKP") mogłyby zostać przeznaczone chociażby na dezynsekcję (!) czynnych składów. Mam nadzieję, że moi współpasażerowie mieli więcej szczęścia niż ja. A że - jak mawiają - szczęściu należy pomagać - ja raczej nieprędko ponownie skorzystam z usług PKP. I gorąco będę odradzał taką podróż rodzinie oraz bliższym i dalszym znajomym. Państwu również odradzam.
Szczur w panierce w sieciowej restauracji
Jedną z ostatnich ciekawostek jakie udało mi się usłyszeć była wiadomość która szerokim echem obiegła cały świat. Dotycząca ona jednej ze znanych amerykańskich sieci fast-food KFC serwujących dania z kurcząt. Otóż jeden z klientów tejże restauracji - Devorise Dixon, dostał danie dość dziwnie wyglądające, w niczym nie przypominające panierowanej części kurczaka. Klient zwrócił uwagę również na konsystencję mięsa.. - było żylaste, gumowate i twarde. Wydało mu się to dość podejrzane - całość sfotografował, zgłosił sprzedawcy a zdjęcia opublikowane na portalach społecznościowych wywołały prawdziwą burzę. Fani niniejszej restauracji nie mogli uwierzyć swoim oczom.
Po wykonaniu specjalistycznych badań DNA niniejszego kawałka mięsa przez niezależne laboratorium okazało się iż nie był to upieczony szczur, a jedynie mięso z kurczaka które kształtem mogło przypominać gryzonia.
Niesmak jednak pozostał. Spekulacje w internecie na temat powyższej sprawy nie ustały. Niektórzy sądzą że badania były sfałszowane pod wpływem protekcji. Znana sieć restauracji mogłaby mieć zbyt dużo do stracenia gdyby sytuacja okazala się prawdą..
źródło: http://www.telegraph.co.uk/foodanddrink/foodanddrinknews/11695506/KFC-confirm-deep-fried-rat-is-actually-just-chicken.html
Atak biedronek azjatyckich w Polsce
Harmonia axyridis, to pochodzący ze wschodniej Azji, gatunek biedronki, który naukowcy ochrzcili wojowniczym mianem - „ninja”. Czasem nazywana jest też biedronką azjatycką lub biedronką arlekinową - ARLEKINEM.
Pojawia się w naszym kraju coraz częściej, i występuje na coraz większych obszarach. Co roku zgłaszane nam są kolejne przypadki biedronek obsiadających elewacje budynków, wlatujące do mieszkań i biur.
Stwarza to czasami zaniepokojenie u ludzi a w niektórych obiektach (przemysł spożywczy) również zagrożenia epidemiologiczne.
Biedronka azjatycka jest gatunkiem bardzo inwazyjnym. W ciągu kilku lat stała się zagrożeniem dla naszej rodzimej biedronki - siedmiokropki Coccinella Septempuncata, dla upraw, i człowieka.
Po raz pierwszy ten gatunek biedronki sprowadzili Amerykanie w 1916 roku. Miała wówczas zwalczać szkodniki upraw, głównie mszyce. Jednak wymknęła się spod kontroli i rozpoczęła inwazję na całym świecie. Na naszym kontynencie pierwszy przypadek odnotowano w Niemczech w 1999 r., a jej rozprzestrzenianie się, objęło w szybkim czasie całą Europę, włącznie z chłodniejszymi krajami skandynawskimi - Szwecją i Norwegią. W Polsce pierwsze okazy odnotowano we wrześniu 2006 r. w Poznaniu. Obecnie występuje już w całym kraju.
Samica biedronki azjatyckiej w ciągu całego swojego życia może znieść od 1600 do 4 tys. jaj. W ciągu jednego dnia składa ich około 25. Jest bardzo płodna, a jednocześnie zjada jaja i larwy rodzimych gatunków biedronek, powodując ich wymieranie.
Ukąszenie biedronki azjatyckiej może wywołać reakcję alergiczną, a naciśnięta czy ujęta w dłoń, zaczyna wydzielać żółtą hemolimfę. Hemolimfa jest środkiem odstraszającym, sygnalizującym że jest niezjadliwa a by jej nie ruszać. Sama hemolimfa powoduje trwałe plamy na ubraniach i ścianach.
W środowisku biedronka azjatycka nie ma w zasadzie poważnego naturalnego wroga. Można zwalczać ją pestycydami i zabiegami wykonywanymi przez profesjonalne firmy dezynsekcyjne - takie jak nasza firma ERPOL.
Zabiegi takie świadczymy już od kilku lat, udzielając gwarancji skuteczności.
Jak taką biedronkę zidentyfikować? Azjatycka biedronka ninja może mieć najróżniejsze kolory i liczbę kropek. Te w barwach od pomarańczowego do czerwonego mają do 21 plamek, które czasem się ze sobą zlewają. Niektóre nie mają jednak ani jednej plamki. Czarna biedronka ninja może mieć dwie lub cztery czerwone kropki.
W Polsce naukowcy z Centrum Badań Ekologicznych Polskiej Akademii Nauk w Dziekanowie Leśnym tworzą mapę występowania biedronki ninja. Badania prowadzi dr Piotr Ceryngier, który zachęca do notowania znalezionych biedronek ninja i przesyłania m.in.: ich zdjęcia, informacji o dacie i miejscu znalezienia. Odpowiedni formularz można znaleźć na stronie www.cbe-pan.pl i przesłać na adres: harmonia@cbe.internetdsl.pl
Zwalczanie biedronki azjatyckiej: Firma ERPOL www.pryskanie.pl tel. 510-558-588
Zdjęcia szkodników w produktach spożywczych
szczur w chlebie mysz w pieczywie
nocny motyl usmażony w placku ziemniaczanym mysz odnaleziona w paczce orzeszków ziemnych
w jednej z restauracji typu fast-food
ARCHIWALNE FOTOGRAFIE PRZEDSTAWIAJĄCE PRACĘ DEZYNSEKTORÓW I DERATYZATORÓW
fot. archiwum państwowe w Gdańsku
SZKODLIWOŚĆ ZWIERZĄT W ŚRODOWISKU CZŁOWIEKA ( SZKODNIKI )
Owady, gryzonie i niektóre ptaki występujące jako szkodniki, dość często przebywają w naszym najbliższym otoczeniu - w mieszkaniach, domach, w piwnicach, na strychach, w magazynach itp.
Są niepożądane nie tylko z przyczyn związanych z ich odrażającym wyglądem i miejscem przebywania, lecz przede wszystkim z innych powodów z których nie wszyscy zdają sobie sprawę.
Szkodliwość insektów i gryzoni polega na zanieczyszczaniu produktów spożywczych własnymi odchodami, bakteriami i pleśniami.
Szkodniki przenoszą choroby bakteryjne i wirusowe w tym tak poważne jak cholera, gruźlica, dżuma, trąd. Przenoszą również pasożyty w tym glisty i tasiemce.
Odchody insektów i gryzoni są motorem wywołującym bardzo częste alergie i silne uczulenia.
Szkodniki realnie zagrażają zdrowiu ludzi. Dotyczy to w szczególności dzieci i osób w podeszłym wieku.
Najczęściej spotykane szkodniki żyjące w otoczeniu człowieka | ||
Dzikie ptaki | Owady | Gryzonie |
gołębie, mewy i rybitwy, kosy, wróble, |
prusak - Blattella germanica karaluch wschodni - Blatta orientalis mucha domowa - Musca domestica pchła - Pulex irritans rybik cukrowy - Lepisma saccharina mrówka faraona - Monomorium pharaonis pluskwa domowa - Cimex lectularius osa - Vespula vulgaris szerszeń - Vespa crabro |
Szczur wędrowny - Rattus norvegicus Mysz domowa - Mus musculus |
13 stycznia 2010r, świat obiegła sensacyjna wiadomość o nowym gatunku pająka, odkrytego na obszarze wydmowym w Izraelu. Naukowcy ustalili że jest to jeden z największych żyjących pająków na Bliskim Wschodzie. Rozpiętość jego odnóży wynosi 140 mm. Ustalono również że niniejszy stawonog prowadzi nocny tryb życia, a największa jego aktywność występuje w najbardziej upalnych miesiącach roku. Okazuje się że wraz z postępującą degradacją wydm na niniejszym terenie, prawdopodobnie pająk ten przestanie istnieć i uznano go obecnie za gatunek zagrożony. Pająkowi temu nadano nazwę Cerbalus aravensis.
Przy użyciu takich pułapek kiedyś tępiono szkodniki, oraz służyły kłusownikom do chwytania zwierzyny. Kunszt ich wykonania i detale cieszą dziś oko kolekcjonerów na całym świecie. Należą do bardzo poszukiwanych, a fakt że do dziś zachowało się ich niewiele, powoduje że na aukcjach ich ceny osiągają wysokie wartości.
Najczęściej pochodziły od producentów: "Dresser & Jillson", "Dodge & Wellington", "T.J.Hastings".
Swoją drogą jeśli ktoś z Państwa posiada jakieś ciekawe egzemplarze, a chciałby je sprzedać - My je odkupimy :)
PARĘ CIEKAWOSTEK O OWADACH
TRZMIELE latają z prędkością 18 km/h, motyle potrafią latać z prędkościami dochodzącymi do 54 km/h !!, jednak niektóre gatunki muchówek są mistrzami niedoścignionymi - uderzają skrzydłami z zawrotną prędkością do 1047 razy na SEKUNDĘ !!!!! a prędkość poruszania się w locie dochodzi do 250 km/h !!
PRUSAKI wbrew ogólnej opinii nie fruwają !!
Potrafią przeżyć bez dostępu do wody tylko do 12 dni mając pod dostatkiem pożywienie. Ich przeżywalność wydłuża się do 42 dni przy bezpośrednim dostępie do wody i braku pożywienia
Prusaki jak większość z rodziny karaczanów są kanibalami. Potrafią zjadać się nawzajem, dostarczając sobie w ten sposób białko i wartości odżywcze !!
MRÓWKI uważane już od dawna jako bardzo pracowite i inteligentne stworzonka, mają wytypowane czynności i "zawody" którymi się trudnią.
Są "specjaliści" od wyszukiwania cennych źródeł pokarmu, zwiadowcy, mrówki-ochroniarze, typowe robotnice, a nawet mrówki "policjantki". Te należą do jednych z najciekawszych.
Kierują ruchem pozostałych, wyznaczając ścieżki uznane za bezpieczne i te niebezpieczne.
W dowolnym momencie blokują ruch i wyznaczają nowe trasy.
Używają do tego celu specjalnych feromonów, czyli zapachów służących do porozumiewania się ze sobą.
Rabaty